FAKTY I OSOBOWOŚĆ
Każdy chrześcijanin zna dobrze życie Maryi Matki Jezusa. Składa się ono zresztą w naszej świadomości z niewielu szczegółów — wszystkie zostały przekazane w Ewangelii i są bardzo łatwe do zapamiętania. Szczegóły te oddają najważniejsze momenty życia Matki-Dziewicy. Układają się zaś w następującej kolejności: zwiastowanie, nawiedzenie Elżbiety, narodzenie Pana Jezusa i wszystkie okoliczności towarzyszące mu przedtem i potem, zwłaszcza zaś ucieczka do Egiptu, a wcześniej jeszcze bardzo wiele mówiące ofiarowanie Dziecka w czterdziestym dniu po urodzeniu. Dalej: wydarzenie, jakie miało miejsce w Jerozolimie w dwunastym roku Jego życia, a potem — do trzydziestego roku tego życia — milczenie osłonięte nikłą, choć znów wiele mówiącą wzmianką o posłuszeństwie Syna Bożego względem Matki i Opiekuna w Nazarecie. Od chwili publicznego wystąpienia Chrystusa już tylko kilka szczegółów: udział w pierwszym cudze, jaki miał miejsce w Kanie Galilejskiej, bardzo znamienna wzmianka o „matce i braciach”, którzy „czekają” na Chrystusa — wiadomo, że wówczas On na tę informację odpowiedział: „Matką moją i braćmi moimi są d, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łuk 8, 21). A potem już tylko osobisty udział w męce i ukrzyżowaniu, wniebowstąpieniu oraz zesłaniu Ducha świętego w dzień pięćdziesiąty po Wielkanocy.
To tyle — proste zestawienie faktów z życia Maryi, Matki Jezusa, które zna dobrze każdy chrześcijanin, a z pewnością i wielu nie-chrześcijan również. W tych wszystkich wydarzeniach rola Maryi jest dokładnie określona. Ci, którzy je nieco lepiej mają w świadomości, pamiętają też zapewne słowa, które wówczas wypowiedziała. Jest tych słów niewiele, najwięcej w momencie zwiastowania i nawiedzenia, wszystkie mają głębokie znaczenie i zupełnie szczególny ciężar gatunkowym.
Przede wszystkim słowa te wraz z faktami pozwalają nam nieco wniknąć w życie wewnętrzne Matki Chrystusa Pana. I wówczas odsłania się przed nami to, co można by nazwać rozwojem Jej osobowości. Rozwój ten idzie od decyzji całkowitego i wyłącznego oddania się Bogu w dziewictwie do przyjęcia macierzyństwa — o tym informuje nas przede wszystkim scena zwiastowania. Szczególnie jednak znamienne dla rozwoju Jej osobowości jest to, co następuje później, już w ramach macierzyństwa. Maryja jest matką Syna, który ma złożyć swe życie na ofiarę dla odkupienia świata. Matka wie o tym od początku, gdyż proroctwa Starego Zakonu czytane dość wnikliwie mówiły o tym na wielu miejscach. Potwierdził to zresztą w czterdziestym dniu po narodzeniu Pana Jezusa Symeon. Później zaś Chrystus sam, zachowując w stosunku do Matki głębokie posłuszeństwo, podkreślał równocześnie, że ziemskim Jego zadaniem są „sprawy Ojca”. Przy pomocy niewielu słów zarysowywało się coś takiego, co ludzie gotowi byliby nazwać dramatem matki. Wszystko mówiło Maryi, że musi w jakiś sposób rezygnować z tych uprawnień, jakie matka ma do własnego dziecka, na rzecz odkupienia, które Jej Syn. Odkupiciel, ma urzeczywistnić wśród ludzi.
MACIERZYŃSTWO
Ewangelia czytana uważnie w tych wszystkich miejscach, które wymieniono powyżej, zdaje się to szczególnie uwydatniać. Wypadki żyda Jezusa i Maryi nie potoczyły się w sposób dla Nich nieoczekiwany. Były poniekąd z góry wiadome i z góry wybrane czy też przyjęte jako elementy składowe dzieła odkupienia. Jezus nie zaskoczył swej Matki ani swoim odejściem z Nazaretu w trzydziestym roku życia. ani też swym publicznym cierpieniem, hańbą i śmiercią krzyżową. Ewangelia dostarcza nam wszystkim danych po temu, by wiedzieć, że Jezus swą Matkę do tego przygotował. Ale na tym nie koniec. Należy wnosić, że Odkupiciel całe swe dzieło podjął, mając pełną świadomość Jej zgody, Jej przyzwolenia. Niczego nie uczynił wbrew Jej woli, znał bowiem i uznawał w całej doskonałej pełni prawa Matki do dziecka, nie tylko prawa zewnętrzne, ale przede wszystkim wewnętrzne prawa serca — i te też nade wszystko uszanował, podejmując odkupienie, decydując się na mękę, hańbę i śmierć, w czym Ona jako najświętsza z matek musiała mieć swój żywy udział. W ten sposób odkupienie, nim stało się faktem historycznym, naprzód w jakiś wewnętrzny, duchowy sposób przeszło przez Jej serce i stało się aktem Jej woli. Dlatego mówi się o współodkupieniu całej ludzkości dokonanym przez Maryję.
W ramach tego jedynego w dziejach procesu wewnętrznego, który przeszedł przez duszę kobiety, w szczególny sposób rozwinęła się Jej osobowość. Rozwój zaś tej osobowości szedł w parze ze szczególnym rozwojem macierzyństwa. Rezygnacja Maryi, równoznaczna z przyzwoleniem myśli, woli i serca na odkupienie, odrywała Ją od jedynego Syna, a równocześnie stawiała w stosunku macierzyńskim, w roli matki, względem wszystkich ludzi, których Chrystus miał odkupić. Ponieważ zaś przez to wchodziła Maryja jak najgłębiej w duchowe życie swego Syna, w Jego zadania i zamierzenia, przeto to, co Ją odeń odrywało, równocześnie Ją z Nim w nowy sposób łączyło i zespalało. Maryja tym bardziej stawała się Matką Jezusa, im bardziej stawała się matką ludzi. Można słusznie wnosić, że ten proces jakoś zakończył się w Niej u stóp krzyża, aby wydać swe owoce w dniu Pięćdziesiątnicy podczas zesłania Ducha Świętego, a potem już w fazie pełnej dojrzałości ziemskiej trwał do chwili Jej wniebowzięcia. Rozwój osobowości Maryi, do momentu zakończenia życia ziemskiego, był czymś gruntownie nadprzyrodzonym i utożsamiał się z rozwojem owego podwójnego macierzyństwa: Chrystusowego i ogólnoludzkiego zarazem. W szczytowym punkcie tego rozwoju zastało Ją wniebowzięcie.
W ten sposób odczytujemy z Ewangelii to, co należy określić właśnie jako „mysterium Mariae” — tajemnicę Matki Boga. Życie każdego człowieka jest jakąś tajemnicą. Jej życie było nią w szczególnym znaczeniu. Kościół — stróż Bożych tajemnic — pomaga nam tajemnicę tę rozumieć przez swe nauczanie i liturgię.
ŚWIADOMOŚĆ LUDZI ODKUPIONYCH
I w tę to właśnie tajemnicę Maryi wchodzi od tylu pokoleń wiara i życie milionów ludzi wierzących i wielu narodów. Wierzącymi po chrześcijańsku nazywamy tych, którzy mają świadomość odkupienia. Świadomość ta wnosi w umysł człowieka przekonanie, że każdy dzięki Chrystusowi może być przed Bogiem usprawiedliwiony z tego wszystkiego, co w nim niedoskonałe i złe, że może pomimo tego wszystkiego znaleźć dostęp do Boga i rzeczywistą łączność z Nim w porządku łaski, która prowadzi do ostatecznego z Bogiem zjednoczenia. Jednakże świadomość odkupienia nie ogranicza się do uznania przez wiarę dzieła Chrystusowego dokonanego dla dobra wszystkich ludzi, ale dopełnia się szczególnym imperatywem wewnętrznej twórczości i takiego na zewnątrz działania, które w stosunkach między ludźmi i Bogiem oraz w stosunkach ludzkich wszelkiego typu i wszelkiego układu doprowadzi do realizacji możliwego maksimum dobra. To właśnie wyraża się w ewangelicznym przykazaniu miłości.
Świadomość ludzi odkupionych jest częścią integralną ich światopoglądu — tego mianowicie światopoglądu, w którym wartości duchowe i moralne mają zapewniony prymat, a człowiek każdy, nawet nieprzyjaciel, ma być traktowany jako bliźni. Oczywiście, że ani ów światopogląd, ani też świadomość ludzi wyznających w nim prawdę i fakt odkupienia, nie uwalnia tychże ludzi automatycznie od popełniania różnych błędów i grzechów. Odkupienie nie uwalnia człowieka od człowieczeństwa, każę mu tylko zmagać się z nim w bliskiej perspektywie Bóstwa.
Ale nie o to chodzi przede wszystkim w tej chwili. Ludzie, którzy są świadomi odkupienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa, którzy pojmują je jako część swego światopoglądu i swego żyda, są równocześnie związani z Matką Chrystusa, z Jej macierzyństwem i z Jej współodkupieniem. Ona również wchodzi w ich światopogląd i w ich świadomość, a wraz z tym staje się jakąś częścią ich życia. Życie chrześcijańskie z samej swej istoty jest maryjne, a „mysterium Mariae” przenika cały światopogląd i świadomość człowieka odkupionego. I może się zdarzyć — a zdarza się to dosyć często — że „mysterium Mariae” leży stosunkowo najbardziej na powierzchni tej świadomości, stanowiąc niejako najmocniejszy wyraz zewnętrzny zaangażowania człowieka w dzieło Chrystusa. Tak bywa w świadomości religijnej jednostek, tak też bywa w świadomości religijnej całych społeczeństw. I nie jest to żadna przesada ani też jednostronność. Spokojna analiza tego, co nazywamy tutaj „mysterium Mariae”, wykazuje, że zawiera ono w sobie istotnie w jakiś szczególny sposób całe dzieło odkupienia, tak jak dziecko cale zawiera się w łonie matki nim przyjdzie na świat, a później jeszcze całe zawiera się w jej duszy — w myśli, sercu i woli. Tak więc owa „świadomość maryjna” jest najbardziej autentyczną świadomością ludzi odkupionych. Dodajmy, że wyraża się w niej przy tym jakaś szczególna potrzeba człowieka, jakieś elementarne zaufanie do matki i macierzyństwa, do tego, co rodzi i karmi, co otacza troską i cierpi, co dla życia naraża się na niebezpieczeństwo śmierci — bo w tym. w sposób najbardziej dla człowieka odczuwalny, krystalizuje się miłość.
SENS PIELGRZYMEK
A teraz jeszcze jedno. Elementarną konsekwencją świadomości człowieka religijnego, odkupionego, jest potrzeba kultu. Potrzeba ta zawiera w sobie wiele elementów składowych. Jednym z nich, i to chyba naczelnym, jest element chwalenia, uznawania doskonałości i świętości, wyrażania podziwu i czci — wszystko to elementy bezcenne dla rozwoju szlachetnego, moralnie zdrowego człowieka. U korzenia ich leży pewna potrzeba sprawiedliwości. Sprawiedliwość domaga się bowiem uznania tego, co należy uznać jako święte i doskonałe, i domaga się podziwu oraz czci dla tego, co na podziw i cześć zasługuje. Przeciwieństwem postawy kultu będzie zawsze deprecjonowanie, resentyment. Jest przy tym rzeczą znamienną, że kult istoty skończonej nie wyczerpuje w pełni możliwości i potrzeby czci, jakie zna umysł i wola ludzka, tkwi w nich bowiem jakiś potencjalny stosunek do Absolutu, a wraz z tym potrzeba chwalenia Boga i tego, co Boskie.
Takim przejawem kultu są też pielgrzymki — zawsze nim były w świecie chrześcijańskim, a i poza chrześcijaństwem również. Wystarczy wspomnieć mahometańskie pielgrzymki do Mekki czy hinduskie do źródeł świętej rzeki. Pielgrzymka nie jest wprawdzie wprost aktem liturgicznym, niemniej posiada ona w życiu religijnym znaczenie swoiste i niezastąpione.
Potrzeba chwalenia Boga, kultu dla tego, co święte i z Bogiem związane, dopełnia się w niej jakimś bardzo znamiennym wyznaniem prawdy o życiu ludzkim. Wszak ono w świadomości człowieka religijnego właśnie jest pielgrzymowaniem. dążeniem do Boga, do tego, co ostatecznie doskonale i święte. Tak tedy pielgrzymka zawsze jest symbolem, który bardzo głęboko otwiera świadomość ludzi religijnych i uzewnętrznia ich pogląd na życie, a równocześnie ich wiarę w życie, w jego głębie i w jego nadprzyrodzony sens. W taki też sposób otwiera się świadomość ludzi odkupionych. A ponieważ odkupienie utożsamia się pod pewnym względem z tym, co tutaj nazwano „mysterium Mariae”, przeto i nasze pielgrzymki tak często i tak bardzo są maryjne.
W drugim roku ślubowań jasnogórskich, w roku łaski, rozważanie niniejsze dorzuci może coś do zrozumienia tego, czym żyją katolicy w Polsce.
ks. Karol Wojtyła
Tygodnik Powszechny, 1958, nr 33